Kluczowe pojęcie dla tego tekstu to „ryzyko”. Słowo to nieodłącznie związane jest z tematyką tzw. kredytów walutowych – kredytów frankowych, które w czasie 2004-2009 masowo były udzielane przez banki. Jeżeli mówimy o ryzyku, również ważne dla kalkulacji tego ryzyka jest świadomość finansowa kredytobiorcy, który rozważa zaciągnięcie kredytu w innej walucie niż waluta jego dochodu.
Powyższe ma bardzo duże znaczenie dla budowania świadomości i następnie możliwości dokonania kalkulacji tego ryzyka. Do tytułowego pytania, mógłbym dołączyć również inne bardzo ważne pytanie, mianowicie „czy kredyty walutowe są bezpieczne?”.

Czym są kredyty walutowe?

Kredyt zaciągnięty w walucie obcej, tzw. kredyt denominowany. Mamy tu do czynienia z kredytem udzielanym w innej walucie, niż obowiązuje w danym kraju. Kredyty walutowe, mogą zaciągać klienci banku, którzy znaczną część swoich dochodów, osiągają w obcej walucie. W Polsce najczęściej wybierane były kredyty we frankach szwajcarskich, euro, funtach brytyjskich czy dolarach amerykańskich.

Prawo bankowe, a konkretnie art. 69, określa, iż w przypadku umowy dotyczącej kredytu walutowego, kredytobiorca może dokonywać rat kapitałowo-odsetkowych, a także wykonać przedterminową spłatę kredytu, częściową lub pełną, bezpośrednio w tej walucie. Określa się w umowie kwotę środków pieniężnych, które kredytobiorca pobiera w ramach zaciągnięcia kredytu walutowego. Umowa kredytu reguluje m.in.: strony umowy; wysokość kwoty kredytu; cel na który bierze się kredyt hipoteczny walutowy, bądź gotówkowy; zasady i termin spłaty kredytu, wysokość oprocentowania i ewentualne warunki zmiany.

Istotną kwestią jest, iż kredyt można przewalutować. Przewalutowanie kredytu polega na tym, że banki przeliczają zadłużenie z wyrażonego w obcej walucie, na wyrażone w walucie polskiej. W dniu wypłaty kredytu, może mieć on zupełnie inną wartość, niżeli będzie miał w momencie spłacania go.

Swoją popularność zawdzięczał m.in. temu, że kredyt w walutach obcych miał być znacznie tańszy, niżeli kredyt złotowy. W pierwszych latach XXI w. był bardzo popularny wśród kredytobiorców, zarówno jako kredyt hipoteczny, jak i kredyt gotówkowy. Część klientów skusiło niższe oprocentowanie takich zobowiązań finansowych. Gdy nastąpił wzrost kursu wymiany walut, szczególnie jeśli mowa o frankach szwajcarskich, kryteria przyznawania kredytów walutowych uległy zmianie, dzięki której jest to teraz możliwe tylko dla niewielkiej części klientów.

„CZARNY CZWARTEK” czyli weryfikacja poziomu ryzyka, które niosą ze sobą kredyty walutowe

Powyższe zagadnienie zostało szczególnie zweryfikowane przez kredytobiorców walutowych, tzw. frankowiczów w dniu 15 stycznia 2015 r. Data ta nazywana jest przez ekspertów „czarnym czwartkiem”, gdzie zgodnie z załączonym screenem, wydawałoby się stabilny kurs franka szwajcarskiego, wzrósł z poziomu ok. 3,5 zł dnia wcześniejszego do poziomu ok. 4,3 zł (najwyższy kurs tego dnia sięgną okolic 5 zł).

Mając na uwadze, że konkretnie w ujęciu franka szwajcarskiego, kurs tej waluty od lipca 2011 r. utrzymywał się na poziomie średnim ok. 3,5 zł, nikt nie spodziewał się, że niemalże na przełomie jednego dnia kurs wzrośnie drastycznie do poziomu 4,3 zł. Kurs ten utrzymuje się na podobnym poziomie od tego dnia do dnia napisania niniejszego artykułu.

Trzeba pogodzić się z faktem, iż kwestie ryzyka kredytów walutowych, które powiązane były z walutami obcymi były bagatelizowane przez lata zarówno przez zarządy największych banków, specjalistów z dziedziny finansów i ekonomii, ale co najważniejsze, przez przedstawicieli rządu oraz organu, który do namierzania tej kategorii ryzyk był wręcz powołany – mam na myśli Komisję Nadzoru Finansowego.

Więcej o nastawieniu zarówno polityków, jak również ekonomistów opisywaliśmy na naszym serwisie poświęconym tematyce kredytów frankowych i klauzul niedozwolonych w umowach kredytowych, które powodują nieważność umowy kredytowej, pod tym linkiem: https://walkaofranka.pl/pis-byl-zwolennikiem-kredytow-walutowych/

Przedstawiciele rządu bagatelizowali przez lata problem kredytów frankowych

Zauważyć można próbę bagatelizacji problemu ryzyka, które niosą ze sobą kredyty walutowe, przez przewodniczącego Klubu Parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości, który w komunikacie kierowanym do Komisji Nadzoru Finansowego oświadczył, iż z niepokojem przyjął tzw. „Rekomendację S” wprowadzającą ograniczenia dostępności do kredytów walutowych, których skutkiem będzie zmniejszenie możliwości nabywania mieszkań przez młode osoby – te same młode osoby zaznaczam, które nie miały pełnej świadomości dotyczącej instrumentów finansowych, przez co do dziś borykają się z problemem spłaty kredytu walutowego we franku szwajcarskim.

Klub Parlamentarny jednocześnie w swoim oświadczeniu powołał się na opinię specjalistów z Centrum im. Adama Smitha, którzy, jak brzmi oświadczenie, „podkreślają niebezpieczeństwo związane z ograniczeniem konkurencyjności na rynku bankowym.

Jeżeli zatem świadomości związanej z ryzykiem walutowym nie miały osoby piastujące najwyższe funkcje państwowe, trudno oczekiwać od przeciętnego obywatela, że będzie kalkulował ryzyko walutowe w taki sposób, w jaki ryzyko kalkulują choćby przedstawiciele największych instytucji finansowych, które na co dzień mają do czynienia z ryzykami walutowymi.

Mając na uwadze powyższe fakty, trudno zgodzić się z postawą kredytobiorców złotowych. Kredytobiorcy złotowi powielają tezę, która uwypuklona jest choćby przez „czarny czwartek” – kredyt powinien być zaciągany w walucie kredytu, w której obywatel danego kraju zarabia. Jest to fakt, z którym trudno dyskutować, niemniej ocena tego faktu łatwiejsza jest z perspektywy czasu.

Przedstawiciele banków pomijali ryzyka walutowe

Nie bez znaczenia dla kalkulacji przez kredytobiorcę ryzyka miał w owym czasie również sam proces udzielania kredytów walutowych (kredytów frankowych), albowiem już na płaszczyźnie komunikacji pomiędzy kredytobiorcą frankowym, a instytucją, która udzielała takiego zobowiązania, w sposób czytelny, precyzyjny, poparty przykładami, powinna być zaprezentowana kalkulacja uwzględniające różne poziomy kursu waluty (kursy historyczne i kursy hipotetyczne w przyszłości z różnym poziomem zmiennej), w której został udzielony kredyt i przełożeniem kursu w sposób bezpośredni na wysokość raty. Gdyby doradca klienta wykonał swoją pracę w sposób rzetelny, dałby kredytobiorcy realną możliwość podjęcia świadomej decyzji. Być może kredytobiorcy niemający wiedzy dotyczącej finansów i ekonomii, po takiej prezentacji nie zaciągaliby takich zobowiązań, jakimi są kredyty w innych walutach. Zgodnie z naszą wiedzą, banki często wynagradzały prowizją doradcę klienta wyższą prowizją udzielając kredytu powiązanego z walutą obcą, niż przy kredycie złotowym, zatem trudno oczekiwać, od doradcy klienta, że informacje przekazane na temat zagrożeń i ryzyk związanych z walutą obcą, zostaną przekazane w sposób czytelny. Często doradcy wydawali się albo nieświadomie, albo wręcz świadomie pomijać kwestię ryzyka walutowego tłumacząc to stabilnością waluty.

Ważnym aspektem, często pomijanym przez media jest fakt, że kredytobiorcy, którzy składali do banku wniosek o udzielenie kredytu w polskich złotych, otrzymywali odmowę możliwości kredytowania ze względu na brak zdolności kredytowania, natomiast zdolność tę mieli, jeżeli kredy byłby udzielony jako kredyt frankowy.

Zmienna stopa procentowa w połączeniu ze wzrostem kursu waluty może znacząco wpływać na wysokość raty

Odpowiadając na tytułowe pytanie, jest jeszcze jeden argument, dla którego kredytobiorca nie powinien rozważać kredytowania w innej walucie niż waluta dochodu – kredyty walutowe, zarówno kredyty hipoteczne jak i gotówkowe, zwłaszcza długoterminowe oprocentowane są zmienną stopą referencyjną Euribor, Libor (aktualnie SARON), która w toku kredytowania może się zmieniać. Oczywiście nieprawdziwe byłoby stwierdzenie, że przy kredytowaniu złotowym ryzyko zmiennej stopy procentowej nie istnieje, niemniej bolesne może być połączenie tych ryzyk. Jeżeli przyjmiemy, że w jednym czasie wzrośnie zarówno kurs waluty, jak również stopa referencyjna, którą oprocentowany jest kredyt, wówczas można się spodziewać znaczącego wzrostu raty kredytowej.

Klauzule niedozwolone w umowach kredytów frankowych uniemożliwiały ocenę ryzyka

Jeżeli do powyższych zagrożeń dodamy nieuczciwość instytucji kredytowych, włączanie do umów postanowień niedozwolonych prowadzących dziś do nieważności umów kredytowych, wówczas, co aktualnie widzimy w toku procesów frankowych, wówczas najczęściej kredyty walutowe przestają być realnie spłacalne. Podkreślenia wymaga fakt, że Ci kredytobiorcy, którzy w roku 2006 pożyczyli środki połączone z mechanizmem indeksacji, przy kursie franka ok. 2 zł, po wielu latach mają w przeliczeniu na złote więcej kredytu do spłacenia niż w dacie pożyczania tych środków, co przeczy istocie kredytu, albowiem kredytobiorca zasadniczo powinien zwrócić bankowi kwotę kredytu i odsetki, a samo zobowiązanie powinno się zmniejszać, a nie zwiększać. Wprowadzając klauzule niedozwolone do umów kredytów walutowych, banki umożliwiły sobie autorytarną i jednostronną możliwość kreowania kursu franka.

Podsumowując, zdecydowanie bezpieczniejszą formą kredytowania są kredyty udzielane w walucie, w której kredytobiorca osiąga dochód. Dzięki temu kredytobiorca minimalizuje ryzyka, sprawiając jednocześnie, że kredyt na bieżąco obsługiwany zmniejsza swoje saldo zadłużenia, a nie zwiększa.

Rafał Olejnik

Rafał Olejnik

Adwokat, Partner zarządzający kancelarią Dowlegal. Wieloletni praktyk. Doradca zarządów wielu spółek, w tym spółek notowanych na giełdzie papierów wartościowych. Pasjonat ochrony interesów członków zarządu (czasem jednak stający po drugiej stronie) oraz właścicieli działalności gospodarczych, który stoi na stanowisku, że priorytetem dla każdego przedsiębiorcy powinna być konieczność ochrony tak interesu spółki, którą zarządza, jak też, a może przede wszystkim, interesu osobistego.